niedziela, 12 maja, 2024

Literatura na wsi

W swojej wypowiedzi bohater dialogu żali się, że musi spełniać życzenia panów, odrabiać pańszczyznę, stawiać się na każde ich skinienie zamiast pracować w domu. Mówi, że kopy siana gniją na polu, podczas gdy on np. musi pomagać panu w polowaniu. Wójt uważa, cały ciężar obowiązków społecznych spada na chłopa, choć przypisują je sobie zarówno ksiądz, jak i szlachcic. Każda z postaci ma swoje racje, jednak to właśnie brak solidarności i porozumienia między stanami powoduje, iż ojczyzna jest słaba,
a społeczeństwo skonfliktowane. Wieś staje się więc polem walki politycznej, w której zawsze głównym poszkodowanym jest chłop.
Problem złego traktowania chłopa porusza także inny renesansowy autor, Szymon Szymonowic, w młodszych chronologicznie sielankach. W „Żeńcach” przedstawił on codzienny trud pracy na roli, podkreślając przy tym dramatyzm położenia chłopów pańszczyźnianych. Fabułę tak można przedstawić w skrócie: celem autora jest ukazanie obrazu ciężko pracujących przy żniwach robotników i nadzorującego ich starostę. Wśród żniwiarzy są dwie młode kobiety: Oluchna i Pietrucha. Pierwsza z nich narzeka na upał, na zmęczenie, a przede wszystkim na nadgorliwość człowieka, który ich pilnuje. Ma do niego żal: w przeciwieństwie do robotników nie chodzi głodny i nie musi pracować, ale nie potrafi zrozumieć żniwiarzy. Te głośne wynurzenia towarzyszki gani Pietrucha, która chociaż ma takie samo zdanie na ten temat, potrafi je inaczej wyrazić, unikając tym samym kary cielesnej. Dziewczyna czasami śpiewa – tak jest i tym razem: nuci piosenkę o słońcu, porównując, a raczej przeciwstawiając je staroście. Pietrucha wytyka w tej niej wady nadzorującego, mówiąc np.:

„Słoneczko (…) nie jesteś ty zwyczajów
starosty naszego. Ty wstajesz kiedy twój czas,
jemu zda się mało, chciałby on, żebyś
ty od północy wstawało”

Kobieta wytyka mu, że każe ludziom za długo pracować, nie wyznaczając wcale czasu na odpoczynek, że ciągle jest zły i naburmuszony. Pietrucha wygłasza nawet odważne
i zuchwałe proroctwo, że starosta nie znajdzie sobie nigdy dobrej żony, a co najwyżej szczerbatą kobietę. Na szczęście dozorca nie słyszał tych nieprzychylnych życzeń, gdyż
z pewnością wymierzyłby winowajczyni karę cielesną – tak jak zrobił w przypadku innej dziewczyny, którą tak mocno uderzył w głowę, że aż trysnęła krew. Pietrucha i Oluchna twierdzą, że to zła gospodyni rządzi starostą i każe mu w taki sposób traktować chłopstwo. Prawdopodobnie posiada ona jakieś diabelskie moce.
Dziewczęta kończą swoją rozmowę, gdyż zbliża się starosta. Tym razem Pietrucha, śpiewając, prosi go o przerwę. Udaje jej się ubłagać dozorcę, który zarządza przerwę na jedzenie.
„Żeńcy” to sielanka realistyczna, posiadająca konstrukcję typowego obrazka
z życia wsi. Nakreślony tu obraz pracy żniwiarek odbiega jednak od klasycznej konwencji sielanki- nie ma tu bowiem idylli- jest ciężka praca, nie ma pozytywnych uczuć- jest strach, złość i niechęć. Nie ma odpoczynku- jest nadludzki trud. Nasuwa się więc smutna refleksja, że wieś jest miejscem, gdzie, jakbyśmy dziś powiedzieli, prawa człowieka są łamane, a oni sami traktowani jak gatunek podrzędny.
Najsłynniejszy polski poeta renesansowy, Jan Kochanowski, w utworze pt. „Pieśń świętojańska o Sobótce” widzi z kolei wieś jako mityczną Arkadię. Utwór ten jest cyklem pieśni, napisanych z okazji „Sobótek” – uroczystości obchodzonej w wigilię dnia świętego Jana, tzn. 23 czerwca, czyli w najkrótszą noc roku. Święto to wywodzi się jeszcze
z czasów pogańskich. Potem zostało schrystianizowane i połączone z dniem św. Jana Chrzciciela. Znanym obrzędem sobótkowym jest puszczanie wianków na wodę, na wróżbę szybkiego zamążpójścia; inny to rozpalanie na wzgórzach ognisk, wokół których tańczono i śpiewano.
Jan Kochanowski napisał „Pieśń…” już po osiedleniu się w swojej ukochanej wiosce – Czarnolesie, można więc przypuszczać, że jakkolwiek autor poddał swe dzieło daleko idącej stylizacji, jest wiele realności w opisach obrzędów sobótkowych. Utwór został podzielony na pieśni dwunastu panien, które, tańcząc wokół ogniska, kolejno się wypowiadają. Motyw wsi jest szczególnie widoczny w pieśniach panien: pierwszej, szóstej i dwunastej. Rysują one sielankowy, wyidealizowany obraz wsi i życia na niej, eksponują zalety i wartości, nie wspominając o jego ciemnych stronach. I tak: panna szósta chwali pracę na roli, radość z jej plonów, zaś panna dwunasta śpiewa słynne słowa, będące bezkontrowersyjną pochwałą wsi:

„Wsi spokojna, wsi wesoła,
który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
Może wspomnieć na raz wszytki?”

Pieśń dwunastej panny szczegółowo wymienia zalety wsi, jako idealnego miejsca do spokojnego, szczęśliwego życia. Z przebywania w siole płyną bowiem same „pożytki”. Człowiekowi nic tam nie grozi, nie musi się obawiać, że zostanie zrujnowany przez lichwiarzy, może uczciwie pracować i zarabiać na życie. Na wsi jest bezpiecznie, nikt nie oszukuje innych, ludzie nie znają rozbojów. Człowiek żyje z pracy na roli (por. Pieśń panny VI), dzięki której jest w stanie wykarmić rodzinę i służbę. Dobremu gospodarzowi sady rodzą owoce, pszczoły dają miód, trawa bujnie rośnie. Wieś to prawdziwa kraina obfitości – nic więc dziwnego, że po pracy ludziom chce się tańczyć i śpiewać.
Przyroda obfituje tu we wszelakie dobro, którym chętnie się z człowiekiem dzieli:
w stawach i rzekach pluskają się ryby, w lesie roi się od łownej zwierzyny. Panuje nastrój beztroskiej radości, cieszą się zarówno zwierzęta, jak i ludzie, a nawet mityczni leśni bożkowie (faunowie). Wiejska gospodyni ma sporo pracy: liczy bydło, wracające
z pastwiska, wychowuje dzieci, przyrządza posiłki (ale ma taki dostatek zapasów
w kuchni, że nie musi nic kupować), pomaga mężowi. wiejskie dzieci z kolei szanują starszych, uczą się zachowywać w życiu umiar, postępować uczciwie i cnotliwie ( cnota rozumiana jest tu jako godny, rozsądny i prawy styl życia → elementy filozofii stoickiej). Zalet wiejskiego – sielskiego bytowania jest tyle, że Panna XII stwierdza w ostatniej zwrotce swej pieśni, iż nie zdążyłaby ich wymienić do samego zmierzchu.
Utwór ten niewątpliwie prezentuje upiększony, wyidealizowany obraz wsi, ukazując jedynie jej dobre strony. Życie w niej wydaje się składać z samych przyjemności- wieś to niemal miodem i mlekiem płynąca kraina wiecznej szczęśliwości. Nawet ciężka, znojna praca na roli zdaje się nie stanowić większego trudu, skoro wszyscy są zadowoleni
i weseli, nikt się o nic nie martwi.

Co się czyta