Są wśród nas ludzie, którzy przeżyli wojnę, ale ich młodość przypadła na okres okupacji. W tym czasie edukacja w Polsce praktycznie nie istniała, zamykano szkoły i uniwersytety. Nauczanie domowe czy na „tajnych kompletach” było tylko namiastką, przekazywana w ten sposób wiedza była fragmentaryczna i nie uporządkowana.
Po wojnie większość młodzieży musiała kontynuować swoją edukację w nieco przyspieszonym tempie aby nadrobić stratę czasu, który powinien był być przeznaczony na naukę. Bywało, że robili po dwie klasy w jednym roku, albo uczęszczali na kursy przygotowujące do zdobycia zawodu. Rozwinęło się też szkolnictwo dla dorosłych w formie wieczorowej lub eksternistycznej.
Największe uznanie należy się ludziom, którzy zdecydowali, że ich edukacja powinna osiągnąć jak najwyższy poziom. Tylko często podjęli już pracę zarobkową i pozakładali rodziny. W tej sytuacji studia dzienne nie wchodziły w grę, zdecydowali więc, aby uczyć się zaocznie. Nie było to łatwe. Całotygodniowe obowiązki zawodowe i rodzinne pochłaniały większość ich czasu, zmęczenie dawało znać o sobie a tu jeszcze w soboty i niedziele należało brać udział w wykładach, ćwiczeniach, lektoratach języka obcego lub zajęciach laboratoryjnych.
Potrzebna była niezwykła wytrwałość i konsekwencja w dążeniu do osiągnięcia celu.
Ale to się opłaciło. Nie tylko zdobywali coraz lepszą pozycję społeczną, ale też mieli zwiększone szanse awansu zawodowego. Do zajmowania wysokiego stanowiska w każdym zawodzie wymagana była udokumentowana edukacja, rozległa wiedza, a coraz częściej dodatkowy atut stanowiła dobra znajomość chociaż jednego zachodniego języka obcego.
Tak więc, pomimo przeciwności losu, wielu osobom udało się nadrobić stracony czas.